Blog Jerzego Łysińskiego

26.02.2014
Zapraszamy na blog Jerzego Łysińskiego członka Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków.


http://polskamuza.eu/blogi.php?autor=jerzy

DLA ARTYSTÓW MOŻNA ZROBIĆ WSZYSTKO ALE Z NIMI NIC. PRAWDA CZY FAŁSZ? Artystom niebywale trudno zorganizować się i przemówić jednym głosem.
2014-02-18 22:23:53

 

Rok temu brałem udział w spotkaniu z panem Andrzejem Celińskim, na którym były minister kultury opowiadał o potrzebie dialogu władzy ze społeczeństwem, budowaniu kapitału społecznego itd. Przypomniał mi się wtedy wielki projekt reformy kulturalnej autorstwa dzisiejszego przewodniczącego Partii Demokratycznej, budowany w pośpiechu i w opozycji do głosów środowisk artystycznych. Właśnie wtedy, 10 lat temu z ust Andrzeja Celińskiego padły znamienne słowa, stanowiące trawestacje powiedzenia Napoleona o Polakach - „dla artystów można zrobić wszystko ale z artystami nic”.

Bardzo dotknęła mnie wówczas ta opinia wyraźnie lekceważąca grupę zawodową z którą się utożsamiam; ton tej wypowiedzi nie kojarzył mi się również z postawą „dialogiczną”. Ów paternalistyczny stosunek polityków do ludzi kultury, żyjących w jakimś swoim oderwanym świecie i rozpuszczonych nadmiernymi przywilejami (bo przecież płaci im się za to, że dobrze się bawią) nie jest zjawiskiem rzadkim.

Jego wyrazem są rozmaite regulacje prawne utrudniające życie artystom wszystkich możliwych specjalności; muzycy freelancerzy nie mogą założyć swojego związku zawodowego, rzeźbiarze, plastycy czy fotograficy cierpią z powodu ograniczenia prawa do autorskich kosztów uzysku, przypisani do teatru jak chłopi pańszczyźniani – aktorzy muszą prosić o pozwolenie własnego dyrektora na dorobienie poza rodzimą sceną do niskiej pensji itd. Jednocześnie opinia publiczna karmiona jest informacjami o dolce vitae artystów z pierwszych stron gazet – zamianie żon, kupnie nowego auta, czy wspaniałej kreacji na premierze filmu.

Problem jednak polega na tym, że ta popularna część środowiska artystycznego stanowi jego mało reprezentatywną grupę. Pośród kilku tysięcy aktorów i muzyków w Polsce większość żyje w bardzo skromnych warunkach. (Sądzę, że wiele odpowiedzi na pytanie o realną sytuację artystów w Polsce da realizowana właśnie ankieta ZASP-u wszechstronnie badająca kondycję społeczną i ekonomiczną aktorów).

Artystom jednak niebywale trudno zorganizować się i przemówić jednym głosem. Częściową winę za taki stan rzeczy ponosi zjawisko wyuczonej bezradności, uległości wobec autorytetów. Bardzo ciekawie na ten temat mówił kiedyś aktor i reżyser holenderskiego pochodzenia – Redbad Klynstra. Według niego w Polsce aktorzy przyzwyczajeni są do prowadzenia przez reżysera za rączkę, mało dyskutuje się z nimi na temat sztuki, stanowią oni raczej coś w rodzaju craigowskiej nadmarionety, podporządkowanej autorytetowi reżysera. Z kolei artyści o utrwalonej renomie bardzo rzadko, w moim odczuciu, decydują się na reprezentowanie własnego środowiska czy walkę w obronie jego interesów zawodowych.

Z biegiem lat środowisko artystyczne, które np. w czasach stanu wojennego cechowało się niezwykłą solidarnością zaszczepiło w sobie przekonanie, że „nasza chata z kraja” a każdy powinien zajmować się indywidualną karierą. Wszystkie te zjawiska sprawiły że tzw. głos środowiska w poprzednich latach bywał często postrzegany jako histeryczne apele marginalnych grup twórców, utrzymywanych ledwie przy pomocy respiratora przy życiu. Spostrzeżenie Andrzeja Celińskiego wydawało się mieć zatem te 10 lat temu pewne racjonalne podstawy.

Kiedy jednak obserwuje nowe inicjatywy pobudzające środowiskową solidarność mam wrażenie, że sytuacja ta się zmienia. Za zwiastun pewnych zmian można uznać bujny rozwój kulturalnego trzeciego sektora w Polsce zrzeszającego młode teatry, powstanie ogólnopolskiego związku zawodowego artystów muzyków- PAMO, organizowanie się grup muzyków wykonujących wolny zawód, rosnące zainteresowanie tradycyjnymi organizacjami -ZASP-em i SPAM-em wśród młodych artystów.

Oczywiście pewne negatywne zjawiska społeczne w zakresie kurczenia się kapitału społecznego następują w całym świecie. Znakomita książka Roberta Putnama -”Samotna gra w kręgle” świetnie ilustruje sytuację upadku społecznych instytucji w nowoczesnej cywilizacji – stowarzyszeń, związków zawodowych czy klubów towarzyskich. W badaniach aktywności amerykańskiego społeczeństwa w ciągu ostatnich 50- u lat widać, że coraz mniej osób angażuje się w działalność obywatelską. Gorąco jednak wierzę w to, że zjawisko to zostanie zahamowane. Uważam, że harmonijny, zrównoważony rozwój kraju wymaga dialogu różnych reprezentacji społecznych. Wśród nich powinna znaleźć się silna grupa reprezentantów artystów, pomagająca politykom w wypracowaniu właściwego modelu polityki kulturalnej. Wiele wskazuje na to, że tak się stanie i kolejni „Napoleonowie kultury” nie będą musieli uskarżać się na brak aktywności aktorów, muzyków czy plastyków.

                                                                                                           Jerzy Łysiński


Benefity członkowskie

DYSKOGRAFIA IGNACEGO
JANA PADEREWSKIEGO

Dopuszczalny poziom dźwięku
w mieszkaniu - rozwiązania prawne, przykładowe sprawy

Orfeusz dla Piotra Sałajczyka

Leksykony SPA-M